piątek, 25 stycznia 2013

Prolog - "Let's paint the picture of a perfect place"


Dziewczyna stanęła przy stoliku w ogrodzie i odgarnęła kosmyki włosów wpadający jej do oczu. Westchnęła i sięgnęła po szklankę lemoniady. Wzięła spory łyk. Jej oczy przesuwały się przez chwilę po grządkach, na których rosły kwiaty, aż w końcu spoczęły na niewielkim drzewie owocowym, które było obsypane czereśniami. Westchnęła cicho i podwinęła rękawy swojej brązowo-białej koszuli w kratkę. Odpięła jeden guziczek i powachlowała się ręką. Gorące, letnie powietrze dawało o sobie znać. Po chwili jednym łykiem dopiła resztkę napoju i weszła do domu. Skierowała swoje kroki na samą górę. Nie była pewna, czy chciała to zrobić, ale już podjęła się tego wyzwania, które zdecydowanie ją przerastało. Stanęła przed drzwiami i spoglądała na nie wyczekująco, jakby chciała sprawdzić czy one otworzą się same ułatwiając jej tym samym pracę. Niestety drzwi stały, tak jak wcześniej. Otworzyła je niepewnie i odskoczyła, spodziewając się znaleźć tam jakieś małe potwory. Niczego nie dostrzegła i zniechęcona zaczęła wchodzić po schodach, a echo jej kroków odbijało się i rozchodziło po całym domu. Pokonała ostatni stopień i rozejrzała się wokoło. Zdmuchnęła włosy wpadające jej do oczu. Panujący tu bałagan przyprawił ją o zawroty głowy, jednak zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie. Już dawno miała tu posprzątać. Od ponad roku wykręcała się od porządków, ale tym razem chęć posiadania garderoby była silniejsza. 
Rozejrzała się. Czeka ją dużo pracy. Zaczęła od przeglądnięcia rzeczy w starej dużej skrzyni. Postanowiła zostawić mebel, który idealnie nadawał się na niepotrzebne teraz zimowe ubrania. 
Przesuwała sie powoli dalej znajdując rodzinne zdjęcia, czy też portrety przodków i pejzaże. Przez chwilę zastanawiała się, co z tym zrobić. Nie chciała tego wyrzucać, jednak z drugiej strony one tylko zajmowałyby miejsce. Postanowiła schować je w schowku na piętrze, który obecnie stał pusty. Ten strych krył w sobie wiele tajemnic. W szafie dojrzała staromodne suknie. Delikatnie dotknęła materiału rozkoszując się delikatnym dotykiem jedwabiu. One zdecydowanie zostają. 
Zmęczona podeszła do okna. Próbowała je otworzyć wkładając w to całą siłę, jednak ono jak na złość nie chciało ustąpić. Zdenerwowana walnęła dłonią w szybę, a okno otworzyło się z lekkim skrzypnięciem. Po drugiej stronie strychu dojrzała lustro. Podeszła bliżej i przejechała palcem po zakurzonej tafli. Przejrzała się w nim. Przyglądała jej się dziewczyna w wieku lat 19. Jej włosy w kolorze ciemny wręcz miodowy blond opadały jej falami na ramiona i gdzieniegdzie pokryte były szarym pyłem. Na jej twarzy widniały szare smugi. Jej oczy spoglądały z błyskiem w lustro. Zmęczona oparła się o pobliski regał. Poczuła jak mebel rusza się, a książki znajdujące się na nim niebezpiecznie wychylają się z polek. Odskoczyła przerażona, a regał z całą swoją zawartością runął na ziemię robiąc przy tym pełno huku. Kurz podniósł się do góry i zatańczył w powietrzu. Coś ciężkiego spadło na stopę dziewczyny, a ta syknęła z bólu i cicho zaklęła pod nosem.
Kurz zaczął drażnić jej nozdrza, a ona niespodziewanie kichnęła. Spuściła wzrok. Na ziemi leżała książka otwarta na pierwszej stronie. Zaciekawiona sięgnęła po nią i….
Tą dziewczyną byłam ja, a oto moja historia.